Motyw przyjaźni. Omów na wybranych dziełach literatury. Na początku warto zastanowić się, czym w ogóle jest przyjaźń. Tak więc "przyjaźń" to duchowa i emocjonalna więź łącząca dwoje lub więcej ludzi, oparta przede wszystkim na wzajemnym zrozumieniu, wspólnych doświadczeniach. Literackie przykłady poleca 85 %. Język polski.
Publikacja jest drugą częścią publikacji na temat relacji dziewczyna‑chłopak. Jest to bardzo istotny obszar, gdyż osoby z niepełnosprawnością intelektualną także marzą o przyjaźni i miłości, mogą mieć jednak ograniczone kompetencje społeczne konieczne do nawiązania i podtrzymania związku, mogą też mieć niewłaściwy
Szkatułka na biżuterię, kubek ze śmiesznym nadrukiem, zestaw do sushi, odtwarzacz mp3 – takie praktyczne prezenty kupują pewni siebie, poukładani i bardzo przezorni mężczyźni. Doceń to, że tego typu upominków nie kupuje się na ostatnią chwilę. Zwykle są dogłębnie przemyślane. To dobrze wróży przyszłości waszego związku.
Darmowe zdjęcie: moda, przyjaźni, Dziewczyna, mężczyzna, ręce, tatuaż, miłość, ludzie, dziewczyna, mężczyzna.
Jak sprawdzić, czy mój chłopak, dziewczyna, partner lub inna osoba ma dwa profile na Facebooku z innym imieniem 7 de marzo de 2021 Sieci społecznościowe to miejsca, w których będziemy mieli możliwość znalezienia milionów ludzi nie tylko wokół nas lub w naszym kraju, ale z dowolnej części świata, o której możemy pomyśleć.
Zanim do tego dochodzi, chłopak ginie potrącony przez samochód, starając się zdobyć autograf ukochanej aktorki. Pogrążona w rozpaczy matka wyrusza w poszukiwanie byłego kochanka. Jeden z najlepszych filmów reżysera jest pełnym pasji ukłonem w stronę klasycznych dzieł Hitchocka, Tennessee Williamsa, Trumana Capote czy film
YnXiA. – Człowiekowi wydaje się, że jest świetny, że może wszystko. Ma mnóstwo doskonałych pomysłów, które oczywiście za chwilę porzuca, bo bardzo szybko przychodzą nowe. Mogą pojawić się zachowania zagrażające – przypadkowe kontakty seksualne, imprezy, utrata świadomości. Moje stany hipomanii trwały zwykle dzień, maksymalnie trzy. (…) Manii natomiast doświadczyłam tylko raz i trwała ona dwa tygodnie – opowiada Marysia Warych, autorka profilu na Instagramie @niezdrowaglowa. Marianna Fijewska: W marcu na Instagramie pojawiło się prowadzone przez ciebie konto @niezdrowaglowa poświęcone chorobie afektywnej dwubiegunowej, zaburzeniom depresyjno-lękowym i uzależnieniom, czyli problemom, z którymi aktualnie sama się zmagasz. @niezdrowaglowa to nie jest kolejny profil psychologiczny, nieróżniący się niczym od pozostałych. Dzięki temu, że tak szczerze dzielisz się swoimi doświadczeniami i wiedzą, udało ci się stworzyć bezpieczną przestrzeń dla użytkowników i zgromadzić już ponad dziewięciotysięczną społeczność. Marysia Warych: Sama wielokrotnie szukałam osób, które mogę obserwować i które dzieliłyby się wartościową wiedzą i swoim doświadczeniem. Jako użytkowniczka internetu chciałam wiedzieć, że nie jestem sama, że są inni ludzie w podobnej sytuacji, mierzący się z tymi samymi zaburzeniami. W pewnym momencie pomyślałam: dlaczego nie spróbować? Napisałam pierwszego posta i rozesłałam link do znajomych i rodziny. To był najtrudniejszy moment, ponieważ, żeby otworzyć się przed obcymi, najpierw musiałam otworzyć się przed tymi, którzy mnie znają. Gdy to zrobiłam, poszło z górki. Zniknął wstyd i lęk. Poleciłam swój profil osobom, które wcześniej sama obserwowałam. Część z nich zamieściło link u siebie i tak społeczność zaczęła się rozrastać. Jestem wdzięczna i zszokowana, że w ciągu kilku miesięcy udało mi się stworzyć społeczność. Chciałabym, by osoby zwłaszcza z chorobą afektywną dwubiegunową wiedziały, że nie są same. Że takich osób w Polsce jest bardzo dużo i że grunt to przełamać wstyd i dać sobie pomóc. Kiedy ty podjęłaś decyzję, by dać sobie pomóc i udać się do specjalisty? Dopiero trzy lata temu, w wieku 31 lat. Gdy miałam 15 lat, zaczęłam podejrzewać, że jestem trochę inna. Gdy miałam 18, byłam tego pewna. Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej. Moja matka, która również ma chorobę afektywną dwubiegunową, wyjechała na drugi koniec świata, zostawiając mnie i mojego tatę. To było koszmarnie trudne – byłam nastolatką, potrzebowałam matki. Już jako dorosła osoba zdawałam sobie sprawę, że te przeżycia mogą mieć wpływ na moją psychikę, ale wstydziłam się zapisać na terapię. Wtedy nikt jeszcze nie traktował psychoterapii jako czegoś dobrego i powszechnego. Mówisz, że w wieku 15 lat zaczęłaś podejrzewać, że jesteś trochę inna – na czym polegało to uczucie inności? Byłam niesamowicie nieśmiała. Nie czułam się swobodnie wśród ludzi, bardzo dużo rzeczy wprawiało mnie w zakłopotanie. Gdy pojawiała się myśl, by udać się na terapię, natychmiast ją uciszałam. Tłumaczyłam sobie, że to zwykła nieśmiałość, że taka już jestem. Ale myśl o psychoterapii wracała jak bumerang. Na blogu piszesz o tym, że pracowałaś jako handlowiec – jak udało ci się łączyć tę pracę z nieśmiałością? Powiem szczerze, że do tej pory do końca tego nie rozumiem. Jako handlowiec uczysz się stałego schematu obsługi klienta. „Dzień dobry, w czym mogę pomóc…” i tak dalej. Byłam dobra w mojej pracy. Szybko uczyłam się tego typu schematów, ale jeśli klient zrobił coś, co wykraczało poza schemat i wymagało ode mnie innej reakcji, niż ta wyuczona, bardzo się denerwowałam. Robiłam się czerwona i nie wiedziałam, jak się zachować. Ogarniało mnie wielkie skrępowanie. Poza tym, gdy wracałam z pracy do domu, czułam się wycieńczona. Zamykałam się sama w pokoju, najlepiej z książkami i odpoczywałam od ludzi. Jakby ta praca wyczerpywała całą moją energię społeczną. Dlaczego zdecydowałaś się na pierwszą wizytę u psychologa? Kolega z pracy opowiedział mi, że zapisał się do psychoterapeutki i że to naprawdę dobre doświadczenie. Pomyślałam, że to jest ten moment. Poprosiłam go o namiary i umówiłam się na spotkanie. Zamierzenie było takie, żeby zapisać się na jedną sesję i dowiedzieć się, czy ja po prostu taka jestem, czy jednak mam nad czym pracować. Pani psycholog rozwiała moje wątpliwości – gdy mnie wysłuchała, powiedziała, że przede mną wiele lat intensywnej psychoterapii. Nigdy nie sądziłam, że moje problemy są tak duże… dostałam namiar do innej psychoterapeutki, bo ta pani, u której się konsultowałam, nie miała już miejsc. Więc czekało cię drugie-pierwsze spotkanie. I duży stres. Bardzo się bałam. Wiedziałam, że teraz nie mam wyjścia, muszę przełamać swój wstyd, strach… wszystko. Bałam się też, że będzie krępująco. I było! Bardzo krępująco przez prawie rok. Nie potrafiłam się rozluźnić. Na każdą sesję przychodziłam przygotowana. Dosłownie. Wcześniej w domu szykowałam, co mam powiedzieć, jaki temat poruszyć. Robiłam to, ponieważ tak panicznie bałam się ciszy. Cisza to było najgorsze, co mogłam sobie wyobrazić podczas sesji. Nie chciałam do niej dopuścić, więc mówiłam, mówiłam… bez przerwy. A gdy czasem zapadała cisza, czułam okropny stres. Maksymalne skrępowanie. Każdy psychoterapeuta powie, że cisza też jest terapeutyczna. Ale ja musiałam do tej ciszy dojrzeć. Trwało to prawie rok. Po tym czasie nasza relacja się rozwinęła. Zaufałam jej i nie czułam już skrępowania. Kiedy po raz pierwszy usłyszałaś diagnozę choroby afektywnej dwubiegunowej? Po około roku terapii zdecydowałam się na wizytę u psychiatry – byłam wyczerpana psychicznie i fizycznie w związku z walką o awans w pracy. Chciałam poprosić o wypisanie leków uspokajających i dowiedzieć się, czy moje wyczerpanie i lęki to podstawa do leczenia, czy coś naturalnego, zważywszy na okoliczności związane z presją w pracy. Psychiatra przeprowadziła ze mną wywiad lekarski. Powiedziała, że skoro moja mama miała chorobę afektywną dwubiegunową, to mam genetyczną predyspozycję do wystąpienia tej samej choroby, ale nie postawiła diagnozy. Jeszcze nie. Zdiagnozowanie nie jest kwestią godziny, tylko wielu rozmów i obserwacji związanej z reakcjami na poszczególne leki. O tym, że na sto procent mam chorobę afektywną dwubiegunową, dowiedziałam się po pół roku od pierwszego spotkania z psychiatrą. Byłam niesamowicie nieśmiała. Nie czułam się swobodnie wśród ludzi, bardzo dużo rzeczy wprawiało mnie w zakłopotanie. Gdy pojawiała się myśl, by udać się na terapię, natychmiast ją uciszałam. Tłumaczyłam sobie, że to zwykła nieśmiałość, że taka już jestem. Ale myśl o psychoterapii wracała jak bumerang To był dla ciebie trudny moment? I tak, i nie. Ciężko było mi się oswoić z myślą, że mam to, co moja mama. Ja nie chciałam mieć z nią nic wspólnego, a tu… Musiałam zaakceptować, że coś nas łączy. To było najtrudniejsze, ale gdy się udało, przyszła ulga. Im więcej dowiadywałam się o samej chorobie, tym lepiej rozumiałam, co się ze mną dzieje. Wiedziałam, skąd wynikają te wszystkie rzeczy, nad którymi tak ciężko było mi zapanować. To znaczy? Czym objawia się choroba afektywna dwubiegunowa? Ludzie myślą, że mamy dwa tryby: albo nie możemy wstać z łóżka, albo mamy halucynacje i słyszymy głosy. Tymczasem choroba afektywna dwubiegunowa ma różne oblicza. U niektórych przybiera skrajną formę, u innych nieco łagodniejszą. Osobiście tylko raz doświadczyłam manii, zazwyczaj doświadczam hipomanii, czyli stanu nieco łagodniejszego. Czym ten stan się objawia? Człowiekowi wydaje się, że jest świetny, że może wszystko. Ma mnóstwo doskonałych pomysłów, które oczywiście za chwilę porzuca, bo bardzo szybko przychodzą nowe. Mogą pojawić się zachowania zagrażające – przypadkowe kontakty seksualne, imprezy, utrata świadomości. Moje stany hipomanii trwały zwykle dzień, maksymalnie trzy. Byłam trochę pobudzona, więcej mówiłam, dużo gestykulowałam i mniej spałam, bo ciągle przychodziły mi do głowy najróżniejsze pomysły. Byłam pod opieką psychiatry, brałam leki, więc te stany szybko mijały i nie wymykały się spod kontroli. Manii natomiast doświadczyłam tylko raz i trwała ona dwa tygodnie. Piłam i uciekłam z domu, wydałam oszczędności na imprezy. Potrafiłam upić się do nieprzytomności i zasnąć w knajpie. To było bardzo niebezpieczne. Na swoim blogu opisujesz procedurę przyjęcia do szpitala psychiatrycznego i odczucia, które towarzyszyły ci podczas pobytu w placówce. Czy to właśnie wtedy zdecydowałaś się poprosić psychiatrę o skierowanie do szpitala? Tak, ponieważ nie potrafiłam utrzymać abstynencji. Miałam ciąg alkoholowy, a gdy mąż starał się zatrzymać mnie w domu, żebym nie wychodziła do sklepu po kolejne butelki, awanturowałam się. Miałam stany depresyjne, na które leki przestały działać – prawdopodobnie właśnie dlatego, że łączyłam je z alkoholem. A skoro leki nie działały, piłam jeszcze więcej. Rozumiem, że choroba dwubiegunowa nasila się pod wpływem alkoholu? Tak jest, ChAD nasila się pod wpływem alkoholu, ale oba problemy są równie istotne. Nie umiałam nad tym zapanować. W pewnym momencie awantury były tak skrajne… zaczęłam się samookaleczać, stanowić dla siebie zagrożenie. Wtedy pojawiła się myśl o szpitalu psychiatrycznym. I pierwsza przeszkoda — musiałam przyznać się mojej psychiatrze do problemu z alkoholem. Wcześniej utrzymywałam, że żadnego problemu nie ma. Gdy pod naciskiem męża zdecydowałam się jej o tym powiedzieć, zaproponowała mi pobyt w ośrodku leczenia uzależnień. Pamiętam bardzo dokładnie, że wróciłam z tej wizyty do domu spokojna, bo uznałam, że po prostu zgłoszę się do ośrodka i będzie to koniec moich problemów. Zaczęłam dzwonić do kolejnych placówek, ale w żadnej nie było miejsca. Okazało się, że na przyjęcie trzeba poczekać co najmniej pół roku. Załamało mnie to. Napisałam do mojej psychiatry wiadomość z prośbą o wypisanie skierowania do szpitala, bo nie jestem w stanie przerwać ciągu. Od razu wystawiła skierowanie, a ja szybko się spakowałam i pojechałam na izbę przyjęć. Tu znów niespodzianka – okazało się, że nie ma miejsca, a mój stan nie jest na tyle zły, bym kwalifikowała się do pilnego przyjęcia lub przewiezienia do najbliższego szpitala, w którym wolne miejsce jest. Wróciłam do domu. Nadal piłam. Po tygodniu wiedziałam już, że nie mam wyjścia – muszę się znów zgłosić, bo z każdym dniem jest tylko gorzej. Z pomocą mojego męża, taty oraz partnerki mojego taty dostałam się do szpitala. To oni pomogli mi się spakować, zawieźli mnie i przypilnowali, żebym tym razem została przyjęta. Kogoś może dziwić, czemu tak bardzo zależało mi na szpitalu i dlaczego nie pojechałam na zwykły detoks – otóż wiedziałam, że w moim przypadku alkohol to wynik problemu, a samym problemem jest choroba dwubiegunowa. Na to detoks by nie pomógł. Warto poprosić bliską osobę, by obserwowała zachowanie chorego i w razie niepokojących objawów natychmiast o tym powiedziała. Człowiek w manii bądź hipomanii nie zdaje sobie sprawy, że coś się z nim dzieje – znacznie szybciej tę zmianę zauważa otoczenie Jak wspominasz sam pobyt w szpitalu? Bałaś się tego, co cię tam czeka? Bałam się. Myślałam stereotypowo: że inne pacjentki będą agresywne, że będzie jak w horrorze. Ale nic strasznego mnie tam nie spotkało, prócz tęsknoty za bliskimi. Szpital okazał się miejscem pełnym ludzi dokładnie takich jak ja – którzy mierzą się ze swoimi problemami i w tym momencie swojego życia wymagają stałej obserwacji. Zakwaterowano mnie w pięcioosobowym pokoju, co sprawiało, że ciężko było mi znaleźć chwilę prywatności, chociażby po to, by popłakać w samotności. Po korytarzu ciągle ktoś chodzi, w toalecie nie ma klamek… W końcu po prostu położyłam się na łóżku, odwróciłam głowę do ściany i zaczęłam cicho płakać. Później zrobiłam tak jeszcze kilka razy. To były moje momenty samotności. Czy na miejscu była możliwość korzystania z zajęć terapeutycznych? Na miejscu pracowało dwóch psychoterapeutów. Mieli swoje godziny przyjęć, ale wiele dziewczyn nie chciało się do nich zgłaszać… Ja korzystałam, ile mogłam. W ciągu tych dwóch tygodni w placówce nie chodziłam do swojego psychologa, a bardzo nie chciałam tracić ciągłości terapii. Niestety trafiłam do szpitala w środku pandemii, więc grupowe zajęcia dodatkowe były odwołane. Wiem jednak, że teraz rozkład dnia jest dużo bogatszy, a pacjentki mają możliwość uczestniczenia w kursach wyszywania czy garncarstwa i że wiele osób bardzo to lubi. Rozmawiamy w dniu, w którym wyjeżdżasz do ośrodka uzależnień na sześć tygodni. Jak się czujesz? Denerwuję się, ale jestem też szczęśliwa, że udało mi się tam dostać. Choć wystarczy mieć skierowanie od lekarza rodzinnego, kolejka do tego typu placówek jest bardzo długa. Kilka tygodni temu udało mi się zapisać do Monaru, ale tylko dlatego, że dzwoniłam tam codziennie, dopytując, czy znajdą dla mnie miejsce. Takie zaangażowanie jest bardzo mile widziane. Chodziłam na spotkania grupowe, jednocześnie cały czas pijąc. Moja psychiatra i moja lekarz rodzinna namówiły mnie na ośrodek zamknięty, mówiąc, że będzie to dobry start – nie dość, że będę musiała utrzymać abstynencję, to na miejscu będę mogła całkowicie skupić się na bardzo intensywnej pracy nas sobą. Plan dnia w ośrodku zawiera w sobie terapie grupowe, terapie indywidualne i zajęcia rozwijające, jak choćby oglądanie filmów, które później są omawiane. Całe szczęście pobyt w ośrodku uzależnień nie jest tak rygorystyczny, jak w szpitalu psychiatrycznym. Pacjenci mogą mieć ze sobą sznurówki, paski, a nawet szklany kubek. Można też bez problemu kontaktować się ze światem – gdy dowiedziałam się, że będę mogła mieć telefon przy sobie, poczułam ulgę. Po pierwsze i przede wszystkim dlatego, że będę miała kontakt z bliskimi, a po drugie dlatego, że dzięki @niezdrowejgłowie udało mi się stworzyć społeczność, która zostawiona na sześć tygodni, mogłaby się po prostu rozpaść. Nie chcę do tego dopuścić i bardzo chętnie będę opisywać swoje doświadczenia z pobytu w ośrodku. Na blogu dużo piszesz o wsparciu, jakie zapewnia ci partner i przyjaciółka. Przed chwilą powiedziałaś również o opiece, jaką roztaczają nad tobą tata i jego partnerka. Zastanawiam się, co jest najważniejsze w towarzyszeniu osobie z chorobą afektywną dwubiegunową. Warto poprosić bliską osobę, by obserwowała zachowanie chorego i w razie niepokojących objawów natychmiast o tym powiedziała. Człowiek w manii bądź hipomanii nie zdaje sobie sprawy, że coś się z nim dzieje – znacznie szybciej tę zmianę zauważa otoczenie. Największy problem jest jednak w tym, by nie tylko przyjąć tę informację: „OK, zaczął się epizod maniakalny”, ale także dać sobie pomóc. Ja początkowo odrzucałam pomoc, bo nie chciałam z tego stanu rezygnować – czułam się świetnie. Radziłabym też nie ignorować, nie bagatelizować i nie odrzucać chorego. Komuś, kto nigdy nie doświadczył czegoś takiego, jest szalenie trudno zrozumieć, dlaczego chory nie może wstać z łóżka i wyjść na spacer, skoro powszechnie wiadomo, że świeże powietrze pomaga. Myślę, że w relacji, w której jedna osoba cierpi na ChAD, bardzo ważne jest wyjście sobie naprzeciw, ale zdecydowanie najważniejsze jest zrozumienie, że to prawdziwa choroba, a nie widzimisię. Słowa „ogarnij się!”, „zacznij normalnie funkcjonować!” nic tu nie pomogą, bo chory nie jest w stanie kontrolować swoich objawów bez wsparcia farmakologicznego. Zobacz także
Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę, Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę; Jednakże gdy cię długo nie oglądam, Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam; I tęskniąc sobie zadaję pytanie: Czy to jest przyjaźń? Czy to jest kochanie?Adam Mickiewicz, NiepewnośćCzy chłopak i dziewczyna mogą być przyjaciółmi?Wiele osób twierdzi, że przyjaźń między chłopakiem i dziewczyną nie jest możliwa, ponieważ w pewnym momencie jedna ze stron na pewno się ludzi uważa jednak, że taka relacja istnieje. Kiedy można mówić o niewinnymi uczuciu jakim jest przyjaźń, a kiedy mamy do czynienia z zauroczeniem, które zmierza do stworzenia związku? Spróbujmy się nad tym jest przyjaźń?„Przyjaźń” to bardzo ważne słowo. Przyjaciel to ktoś zupełnie inny niż kolega czy znajomy. Z przyjacielem możesz porozmawiać na każdy temat, podzielić się każdym swoim sekretem bez obaw, że komuś go wyjawi. Z przyjacielem możesz być szczera do bólu, jesteś w 100% sobą i nie boisz się, że przyjaciel Cię skrytykuje czy wyśmieje. Akceptuje Twoje zalety i wady, jest z Tobą w dobrych i złych chwilach. Taką relację buduję się długo i wymaga ona dłuższa przyjaźń, tym rzadziej możecie się widywać, ale zawsze o sobie pamiętacie. Możesz przytulić przyjaciela, kiedy Ci źle lub kiedy on czuje się smutny albo zagubiony. Dla dziewczyny przyjaciel może być jak brat, który pomaga jej zrozumieć myślenie chłopców, dla chłopaka przyjaciółka to „tłumacz” kobiecych zachowań. W przyjaźni nie ma miejsca na romantyzm czy erotykę. Jeśli całujesz się z przyjacielem jak z partnerem, albo uprawiacie seks, nie jest to przyjaźń, a początek romansu. Kiedy w relację przyjacielską wkrada się seksualność, można mówić o zauroczeniu, fascynacji lub zdarza się, że najlepszy związek powstaje z jest miłość?Miłość to połączenie głębokiej przyjaźni i seksualności. Miłość, podobnie do przyjaźni, rodzi się długo. Często zdarza się, że najlepszy związek powstaje właśnie z przyjaźni. Któż bowiem nie zna nas lepiej i nie akceptuje bardziej od wieloletniego przyjaciela? W obu tych relacjach międzyludzkich podstawą jest pełna akceptacja drugiego człowieka, szczerość i zaufanie. Można więc powiedzieć, że przyjaźń jest siostrą miłości. Wszystko to brzmi pięknie, prawda? Nie zawsze jednak tak jest w rzeczywistości…Przyjaciel zakochał się we mnie – ratunku!Nie zawsze uczucie to rodzi się po obu stronach. Po czym poznać, że Twój przyjaciel zaczął myśleć o Tobie jak o dziewczynie, a nie siostrze? Najprawdopodobniej zacznie inaczej na Ciebie patrzeć, będzie przeciągał kontakt wzrokowy, przytulał w inny sposób. Czasem może być wręcz odwrotnie – kiedy przyjaciel zakocha się w Tobie może ograniczyć kontakt, nie chcieć się przytulać na powitanie (o ile była to Wasza tradycja), będzie się rumienił rozmawiając z Tobą, trudno mu będzie spojrzeć Ci w z Twojej strony uczucia się nie zmieniły, warto, abyś mu to powiedziała. Nie dawaj mu nadziei, bo będzie cierpiał widząc Cię z innym chłopakiem. W sytuacji, gdy przyjaciel zakochał się w Tobie bez wzajemności, najlepszym wyjściem będzie ochłodzenie kontaktów. Może to potrwać krócej lub że stracisz przyjaciela, kiedy on wyzna Ci uczucia, których nie odwzajemniasz. On ma do tego prawo – zmuszanie go do przebywania z Tobą byłoby egoistyczne. Jeśli jest on dla Ciebie przyjacielem, jego dobro powinno być u Ciebie na pierwszym miejscu. Pamiętaj też, że przyjaźń to rodzaj miłości, a miłość nie jest jednak Ty również zaczynasz czuć do swego przyjaciela coś więcej, mamy dobrą wiadomość – może się to zakończyć happy endem!Najważniejsze jest wtedy działanie – gdy widzisz, że on zachowuje się inaczej, ale ze strachu nie zamierza nic z tym zrobić, musisz działać Ty. Bądź z nim szczera i czekaj na jego reakcję. Jeśli również wyzna Ci uczucie, albo dojdzie do pocałunku, jesteście na najlepszej drodze do stworzenia wspaniałego związku, czego Ci życzymy!
Przyjaźń. Świetna sprawa. Dla dziewczyny, mieć przyjaciółkę (dla chłopaka-przyjaciela) to prawdziwy luksus, z którego zdajemy sobie sprawę bądź nie, ale jest to niewątpliwie komfort. Ale czy można się przyjaźnić z chłopakiem? 16-latka Czy można się przyjaźnić z chłopakiem? I to tak na długie lata, co wcale potem nie musi się koniecznieprzeradzać w głębsze uczucia... Pewnie wiele osób powie, że nie. Szczególnie dziewczyny. Ja sama dotychczas też nie byłam przekonana, że to może być "do zrobienia". Patrząc na zachowanie płci przeciwnej, stanowczo zaprzeczałam tej teorii. Jednak muszę przyznać, że istnieją wyjątki, które powodują, że mimo tych wszystkich przykrych spraw, które na co dzień widzę w szkole i gdziekolwiekindziej, to teraz zdecydowanie wierzę, że istnieją tacy fajni faceci, w których towarzystwie można czuć się bardzo dobrze. Wiem, bo sama znam takie "wyjątki" i uważam to za swoje wielkie szczęście. Wiecie, jaka to ulga, kiedy siedzi się w towarzystwie chłopaków i nie słyszy się przeklinania, jakichś dwuznacznychkomentarzy(które tak naprawdę są jednoznaczne), mających swoje pasje, zainteresowania, którzy są mili i kulturalni (nie sztywni!!!)? Jak we wspaniały sposób odnoszą się do nas-dziewczyn? Nie są przy tym właśnie sztywni, czy przesadnie "dżentelmeńscy", ale traktują w taki sposób, że czuje się taką dobrą, zdrową atmosferę, przepełnioną śmiechem, żartami, rozmowami i jednocześnie każdy traktuje siebie nawzajem z szacunkiem. Wspierają miłym słowem, interesują się tym, co mam do powiedzenia, umieją słuchać i pamiętają. Nie docenia się dzisiaj tego wymiaru relacji. Jeśli już jakaś dziewczyna i chłopak znają się dłuższy czas, to często (choć nie zawsze) przechodzą zaraz na coś więcej. Chcą już czegoś, co powinno być poprzedzone głębokim poznaniem drugiej osoby. A przyjaźń to taki właśnie cudowny czas, w którym się poznaje swoje zainteresowania, dowiadujesz się o niej\nim różnych rzeczy, poznajesz życie, rodzinę, historię, wszystko... Pięknie jest, jak uczucie rozwija się powoli, spokojnie, bez pośpiechu. Jak drzewko oliwne. Najpierw jest ziarno, potem powoli rośnie-długo, ale potem jakie staje się piękne i okazałe. Ale żeby urosnąć, roślina potrzebuje słońca i wody. Tak samo z przyjaźnią i później z miłością. Żeby urosła, potrzeba ciepła, dobroci i dużo czasu. Jeśli będzie za dużo słońca, roślina uschnie, jeśli za dużo wody-zgnije. Należy ją się troskliwie że jeśli chodzi o przyjaźń damsko-męską, to można wyraźnie zaznaczyć, że chce się tylko przyjaźni, można wyznaczyć granice. Należy to jednak zrobić delikatnie i z wyczuciem. Jak dwoje dobrze się zna, to czasem nawet słów nie potrzeba. Ale jak wiadomo, serce nie sługa i nawet jeśli uparcie bronimy się przed tym, co następuje po długotrwałej przyjaźni, to nie da rady! Wtedy jednak nie należy od siebie tego odpychać, bo to kolejny, jeszcze piękniejszy rozdział. I to, że darzy się tę drugą osobę jeszcze innymi uczuciami, głębszymi, to przecież nadal pozostaje ona listów:zadaj pytanie... « ‹ 1 › » oceń artykuł
Przyjaźń damsko-męska jest zjawiskiem rzadkim. Osoby, które mają przyjaciela przeciwnej płci bardzo wysoko cenią sobie tę relację. Czy przyjaciele postrzegają siebie jako osoby atrakcyjne płciowo, czy czują do siebie pociąg seksualny? Czy może taka relacja jest całkowicie wolna od erotycznego podtekstu? Na te pytania, jako jedna z pierwszych, starała się odpowiedzieć April Bleske, profesor psychologii na Uniwersytecie Wisconsin. Zafascynowana zjawiskiem przyjaźni między kobietą a mężczyzną zaprojektowała szereg badań, do których zaprosiła przedstawicieli obu płci. Przyjaźń przyjaźni nie równa... Przeprowadzone analizy wykazały znaczące różnice pomiędzy płciami. Okazało się, że mężczyźni dwukrotnie częściej wyrażali chęć nawiązania relacji seksualnej ze swoimi przyjaciółkami, niż kobiety ze swoimi przyjaciółmi. Zaintrygowana osiągniętymi rezultatami Bleske postanowiła podzielić badaną grupę na osoby znajdujące się w stałych związkach i osoby samotne. Wyniki potwierdziły wcześniejsze wnioski: niezależnie od tego, czy mężczyźni byli samotni, czy w stałym związku, w równym stopniu pożądali swoje przyjaciółki. Pragnienie to było również dwukrotnie silniejsze w grupie mężczyzn niż w grupie kobiet. Dlaczego mężczyźni pożądają własne przyjaciółki? Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy najpierw przyjrzeć się funkcjonowaniu kobiet i mężczyzn na... randce. Wśród emitowanych przez Discovery Science filmów dokumentalnych, znalazł się program „The science of sex appeal”. Zostały w nim zaprezentowane różnorodne badania dotyczące strategii seksualnych obu płci. Na szczególną uwagę zasługuje to, do którego zaproszono osoby korzystające z tzw. fast datings*. Uczestnicy po zakończonym w ramach „szybkiej randki” czasie, zostali poproszeni o oszacowanie jak zostali ocenieni przez płeć przeciwną. Mężczyźni uważali, że oceny wystawione im przez kobiety będą „średnie” lub „wysokie”, tymczasem kobiety przewidywały, że oceny mężczyzn będą oscylować między „średnie” a „niskie”. Analogiczne wyniki otrzymała April Bleske, w swoich badaniach dotyczących oceny własnej atrakcyjności seksualnej w oczach... przyjaciela płci przeciwnej. Okazało się, że kobiety nieco zaniżały tę wartość z kolei mężczyźni zawyżali swoją atrakcyjność w oczach przyjaciółek. Polecane dla Ciebie wyrób medyczny, akcesoria, antykoncepcja zł wyrób medyczny, żel, suchość zł wyrób medyczny, akcesoria, antykoncepcja zł wyrób medyczny, akcesoria, antykoncepcja zł Garść informacji o psychologii ewolucyjnej Wyjaśnienie wyników obu tych badań odnaleźć można w psychologii ewolucyjnej. Jest to nauka wzbudzająca wiele kontrowersji, głównie z powodu swojego redukcjonistycznego podejścia do człowieka – może się bowiem zdawać, że odziera ona ludzi z cech uznanych za typowo ludzkie, takie jak: miłość, altruizm, wdzięczność, a za motywy działania człowieka obiera podstawowe popędy biologiczne. Zgodnie z jej założeniami, mężczyźni dążą do zapłodnienia jak największej liczby partnerek, tym samym do przekazania swoich genów jak największej ilości dzieci. Teoria ta tłumaczy to, dlaczego mężczyźni są zainteresowani współżyciem ze swoimi przyjaciółkami, niezależnie od tego, czy sami znajdują się w stałych związkach. Z kolei kobiety, z racji uwarunkowań biologicznych, mogą mieć ograniczoną liczbę dzieci. Chcąc „zainwestować” swoje geny poszukują zatem partnera o jak najlepszych genach, a także skłonnych opiekować się w przyszłości potomstwem. Dlaczego mężczyźni chcą seksu, a kobiety są wybredne? Wyjaśnieniem przedstawionych wcześniej eksperymentów może zatem być fakt, że mężczyzna nie „doszacowując” zainteresowania kobiety sobą, może stracić bezpowrotnie możliwość nawiązania z nią kontaktu, co wiąże się z utratą możliwości spłodzenia z nią potomstwa, tym samym przekazania dalej swoich genów. Stąd zapewne natura obdarzyła mężczyzn większą pewnością oceny własnej atrakcyjności w oczach potencjalnej partnerki. W przypadku kobiet, bardziej zainteresowanych „jakością” partnera niż ich „liczbą” - z biologicznego punktu widzenia zawyżanie oceny swojej atrakcyjności w oczach potencjalnych partnerów nie jest konieczne. Celem kobiety jest bowiem odpowiednie wyselekcjonowanie najatrakcyjniejszego partnera, bądź partnerów, co wiąże się z innymi strategiami ewolucyjnymi. Mimo iż powyższa teoria wydaje się być nieprawdopodobna, trudno jej zarzucić brak logicznego uporządkowania. Wracając do przyjaźni... Czy jednak można pokusić się o zastosowanie powyższej teorii do przyjaźni damsko-męskiej? David M. Buss w swojej książce „Ewolucja pożądania” przytacza przykład kobiety, która zaprzyjaźniła się z pewnym mężczyzną uczęszczającym wraz z nią na zajęcia sportowe. Para wysoce ceniła sobie wspólną relację. Możliwość całkowitej szczerości, zaufanie i bliskość uważała za bardzo satysfakcjonującą. Pewnego dnia kobieta oświadczyła, że jej partner poprosił ją o rękę i, że przyjęła oświadczyny. Ku jej zdziwieniu, informacja ta zezłościła przyjaciela. Mimo iż kobieta nigdy nie ukrywała przed nim faktu, że jest w stałym związku, poczuł się zdradzony i oszukany. Uważał, że przyjaciółka, z pewnością celowo uwiodła go, po czym porzuciła. Wkrótce po tym zdarzeniu zrezygnował z zajęć sportowych i zerwał kontakt z przyjaciółką. Wyjaśnienie, niezrozumiałego, na pierwszy rzut oka, zachowania, możemy odnaleźć w badaniach Bleske. W porównaniu z płcią piękną, mężczyźni 62% częściej jako przyczynę zerwania przyjaźni niż kobiety wymieniali „brak seksu”. W przedstawionym przykładzie przyjaciel postanowił zakończyć znajomość, kiedy stało się oczywiste, że sex „nie wchodzi w grę”. Jak często pragnienia seksualne wobec przyjaciela/ przyjaciółki się urzeczywistniają? Jak już wcześniej wspomniano duża liczba mężczyzn i tylko niektóre kobiety pożądają seksualnie przyjaciół odmiennej płci. Pragnienia te czasami się urzeczywistniają - 20% badanych przyznało, że uprawiało seks z przyjacielem odmiennej płci. Kobiety rzadko odwzajemniają seksualne pragnienia swoich przyjaciół, mimo iż mężczyźni przypisują im takie motywy. W chwili gdy rozbieżności te wychodzą na jaw, relacje między kobietą i mężczyzną mogą się zakończyć. Zdarzają się jednak i takie przypadki, gdy przyjaciele przeciwnej płci tworzą intymny związek na całe życie. Czy przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest w ogóle możliwa? Analizując powyższe doniesienia trudno uwierzyć, że mężczyznę i kobietę może połączyć silna więź emocjonalna, która nie wiąże się z pociągiem seksualnym. Z perspektywy kobiet jest to bardziej prawdopodobne. Zdecydowanie rzadziej traktują przyjaciela jako potencjalnego kochanka. Poza tym platoniczny związek z mężczyzną zapewnia im wiele korzyści, takich jak towarzystwo, bliskość i ochrona. Nie bez znaczenia są także możliwość uzyskania informacji na temat płci przeciwnej czy wzrost samooceny. Mężczyznom trudniej przychodzi utrzymywanie fizycznego dystansu w relacjach z kobietą. Jeśli jednak czynią to z powodzeniem, mogą liczyć na towarzystwo, bliskość, informacje, czasem także kontakty z potencjalnymi partnerkami. Powyższy artykuł opisuje głównie stanowisko psychologii ewolucyjnej. Prezentowane badania przeprowadzone zostały głównie na populacji amerykańskiej i przedstawiają uogólnione tendencje rozwoju relacji damsko-męskich. Związki międzyludzkie stanowią fascynujące pole do badań i obserwacji, dobrze jest jednak pamiętać, że przyjaźń jest w dużej mierze sprawą indywidualną, na którą składają się różnorodne, czasem trudne do uchwycenia, czynniki. * fast dating – (z ang.) szybka randka. Spotkanie, w trakcie którego, w ciągu jedynie 5 minut, każda osoba ma możliwość zaprezentowania się przedstawicielowi przeciwnej płci. Następnie na specjalnej karcie, zaznacza się, czy wśród osób na sali znalazła się osoba, z którą chciało by się znów spotkać. Jeśli kobieta i mężczyzna wskażą siebie nawzajem – wówczas umawiają się na drugą randkę. (definicja za: Twoje sugestie Dokładamy wszelkich starań, aby podane zdjęcie i opis oferowanych produktów były aktualne, w pełni prawidłowe oraz kompletne. Jeśli widzisz błąd, poinformuj nas o tym. Zgłoś uwagi Polecane artykuły Jak nauczyć nasze ciało zmieniać nastrój? Odpowiednia zmiana mimiki bądź postawy ciała może wpływać na nasze samopoczucie. Konformizm - wygodnictwo czy mądry wybór? Zanim zajmiemy się oceną postaw konformistycznych, przeanalizujmy powody dla których jesteśmy skłonni podporządkować się innym. Bezpieczne zabawki Na co warto zwrócić uwagę podczas kupowania dziecku zabawek? Sposób na Tadka, czyli dieta niejadka Dziecko, które do tej pory „jadło normalnie” zaczyna grymasić przy stole? Psycholog radzi jak nakłonić niejadka do jedzenia, a także wskazuje, które metody pracy z dzieckiem są nieskuteczne. Nie mogę spać! Metody walki z bezsennością i zaburzeniami snu Sen to nie tylko odpoczynek po męczącym dniu. Pozwala na regenerację organizmu, jest niezbędny do prawidłowego fizycznego i psychicznego funkcjonowania.
W powieści „Lalka” Bolesława Prusa najpełniej motyw przyjaźni pokazują relacje, jakie łączą Wokulskiego i Rzeckiego. Ich znajomość trwała przez wiele lat. Rzecki poznał Wokulskiego, gdy ten pracował w winiarni u Hopfera. Dla niego zawsze był Stachem. Zauważył, że chłopak się wyróżniał. Gdy młody subiekt odszedł z pracy, Ignacy zaproponował mu przeprowadzkę do skromnego pokoju. Pomógł też otrzymać pracę u Minclów. Bacznie obserwował postępy w nauce swego współlokatora, który przerwało powstanie styczniowe. Po powrocie zsyłki na Syberię Wokulski nie mógł znaleźć dla siebie miejsca. W powrocie do pracy u Minclów pomógł mu przyjaciel. Uczestniczył w jego ślubie, a po śmierci starej Minclowej namówił go do wizyty w teatrze. Tam Stanisław po raz pierwszy poznał Izabel i dla niej wyjechał wzbogacić się na wojnie rosyjsko-tureckiej. O zażyłości między mężczyznami stanowi ich bogata korespondencja. Gdy Wokulski był za granica często pisywał do Ignacego. Choć jego listy były krótkie, świadczyły, że nie zapomina o przyjacielu. To właśnie mu bez wahania powierzył zarządzanie sklepem, a następnie opiekę nad kamienicą. Miał do niego bezgraniczne zaufanie, dlatego nie sprawdzał nawet sklepowych rachunków. Rzecki darzył Wokulskiego wielkim uczuciem. Dzielił z nim polityczne pasje i często dyskutował na bieżące tematy. Zawsze gdy Stanisław wyjeżdżał, martwił się o jego los. Z radością i czułością przywitał swojego druha po powrocie z wojny bułgarskiej. Dzielił się z nim wszystkimi przemyśleniami. Dla jego dobra dążył do zaaranżowania małżeństwa z Heleną Stawską. Nie mógł uwierzyć w jego miłość do Izabeli Łęckiej. Uważał, że to dla niego szkodliwy związek. Swymi obawami dzielił się z doktorem Szumanem. Bardzo nerwowo reagował na wszelkie plotki dotyczące Stanisława. Niestety, mimo wielkiej przyjaźni, Wokulski nie mógł dzielić się wszystkimi myślami, obawami, planami z Ignacym. Wiedział, że jego porywu uczuć do Izabeli Łęckiej stary subiekt nie zrozumie. Nie chciał przyjmować od niego rad i w pełni otworzyć przed nim swojej duszy. Tajemniczy wyjazd Wokulskiego Rzecki silnie przeżył. Nie chciał wierzyć w plotki o jego rzekomym samobójstwie. Ze zgryzoty popadła na chorobę serca, która doprowadziła go do przyjacielem Stanisława był Żyd – doktor Szuman. To on najlepiej potrafił zdiagnozować stan uczuć kupca. Do niego także Wokulski zwracał się z radą. Wybrał go na sekundanta w pojedynku, który stoczył z baronem Krzeszowskim. Doktor, choć nie znał szczegółów, wielu rzeczy o Wokulskim się domyślał. Był świadomy, że w duszy głównego bohatera „Lalki” walczy romantyk i pozytywista. Przyjacielskimi uczuciami darzył także Stanisław Juliana Ochockiego. Łączyła go z nim wspólna pasja dla nauki, wynalazków i postępu. Przyjaźń też łączyła go z partnerem w interesach – Suzinem. Mężczyzna zawsze zwracał się do Wokulskiego, gdy miał do zrobienia świetny interes. Ufał mu i powierzał swoje obowiązki. Choć Helena Stawska pragnęła, by Wokulski ją pokochał, mężczyzna darzył ją jedynie przyjaźnią. Pomógł kobiecie w założeniu własnego interesu, a także zapisał jej pewną kwotę w testamencie. Lubił przychodzić do jej mieszkania i przebywać w jej towarzystwie. Wokulski to indywidualista i trudny człowiek we współżyciu. Mimo to, otaczało go kilkoro sprawdzonych przyjaciół. Największą rolę w jego życiu odegrał Ignacy Rzecki. Nieraz pomagał mu i stanowił oparcie w trudnych chwilach. Mężczyźni w pełni sobie ufali i zawsze mogli na siebie liczyć.
chłopak i dziewczyna różne oblicza przyjaźni